- Sophie za dwa dni przyjeżdża babcia z dziadkiem i tata.
- Super.
Dawno nie widziałam moich dziadków i taty również. Dobrze , że nie muszą oglądać mnie w szpitalu. Zjadłam śniadanie i poszłam wziąć prysznic. Dzisiaj też nie wstałam o wczesnej porze bo obudziłam się o 11:30. Ubrałam się najzwyczajniej jak się tylko dało. O 13:00 zeszłam na dół i od razu pojechaliśmy. Pod domem chłopaków byłam równo o 13:30.
- Dzięki Dave. Jesteś najlepszy.
Cmoknęlam brata w policzek i podeszłam do drzwi. Otworzyla mi Danielle i wciągnęla mnie do środka. Przywitałyśmy się cmoknięciem w policzek.
- Co jest? - spytałam.
- Może tobie uda się wyciągnąć Tommo z łóżka.
Zaśmiałam się. Nie wiedziałam , że z mojego chłopaka taki śpioch. Zdjęlam kurtkę , czapkę , buty i poszłam na górę razem z Dan.
- Wczoraj trochę zabalowali i tylko jego jeszcze nie wyciągnęlyśmy z łóżka.
Weszłam do ciemnego pokoju. Mój Tommo jeszcze spał. Danielle wyszła. Odsunęłam okna wpuszczając trochę światła do pokoju. Lou nakrył głowę kołdrą. Siłą mu ją ściągnęłam. Położyłam się obok i pocalowałam go. Najpierw w szyję , policzek , usta ale nic nie podziałało.
- Lou kochanie wstawaj. - szepnęłam.
Żadnej reakcji. Wzięlam poduszkę i uderzyłam go w głowę. Wtedy dopiero się ocknął i spojrzał na mnie.
- Dzień dobry. Czas już wstać.
- Sophie która godzina?
- 13:45.
- O cholera. Przpraszam , już wstaję.
- Masz pół godziny żeby się ogarnąć.
- Ok.
- Widzimy się na dole.
Zeszłam na dół gdzie siedzieli zmarnowani członkowie zespołu z dziewczynami.
- Wstał już. - ogłosilam triumfalnie.
- Jak to zrobiłaś?
- Ma się swoje sposoby.
Usiadłam między Danielle i Agą na kanapie. Dziewczyna ułatwiła nam życie i kazała posługiwać się zdrobnieniem.
- Chyba nie jedziemy do Nando's. Nie ma kto prowadzić. - odezwala się nagle Danielle.
- Zawsze możemy iść do Milkshake City. - zaproponowała Aga. - Bliżej jest.
- A chłopakom przyta się spacer. - wyszczerzyłam się.
Po chwili z góry zszedł zmęczony Lou. Usiadł obok mnie i położył mi głowę na kolanach.
- Nie kochanie. Idziemy. - powiedziałam szyderczo.
- Gdzie? - jęknął.
- Do Milkshake City. - pisnęla Danielle.
Pogoniłyśmy chlopaków żeby się ubrali , same zrobiłyśmy to samo i poszliśmy. Dan szła za rękę z Liamem , Aga z Harrym , ja z Lou , a Zayn z Niall'em. Znowu pełno ludzi robiło nam zdjęcia. Nagle otoczyło nas stado fanek. Chcąc nie chcąc chlopcy musieli pozować do zdjęć , dać autograf i porozmawiać. Razem z Dan i Agą odeszłysmy na bok.
- Louis bardzo cię kocha. - zwróciła się do mnie Danielle.
Spojrzałam na niego. Co chwilę zerkał w moją stronę i szeroko się uśmiechał.
- To prawda. - przyznała jej rację Aga.
- Ja też bardzo go kocham.
Dziewczyny mnie objęły i zaśmialyśmy się.
- A przepraszam czy wy nie widzicie jak Liam jest zakochany w tobie Dan , a Harry w tobie Aga.
- Oj tam , oj tam.
Coś czuję , że zaprzyjaźnię się z nimi. Są naprawdę wporządku. Kiedy już wszystkie fanki odeszły podeszłyśmy do chłopców. Do Milkshake City dotarliśmy piętnaście minut później. Tam też spotkaliśmy fanki. Dziewczyny zamówiły mi "najlepszego" shake'a ich zdaniem. Jak się okazało na kubku był Louis i to był jego ulubiony shake. Chłopaki robili sobie zdjęcia z ludźmy podczas gdy my piłyśmy shake'i.
- Właśnie za trzy dni idziemy z Agą na zakupy. - zaczęła Dan. - Pójdziesz z nami.
Szybko przeleciałam w myślach po tym co robię za trzy dni. Jutro idę do Lou , pojótrze przyjeżdża tata , babcia i dziadek.
- Jasne , czemu nie.
- Ile ty i Lou się znacie?
- Dwa miesiące.
- A ile jesteście ze sobą?
- W sumie to żadne z nas chyba nie pamięta. Coś około miesiąca.
Wypiłyśmy swoje shake'i i patrzyłyśmy jak chłopcy dalej męczą się z fankami.
- Dziewczyny macie pomysł co mogę kupić Lou na urodziny?
- To dopiero za miesiąc.
- Co dopiero za miesiąc? - spytał mój ukochany dosiadajac się do nas z chłopakami.
- Nic.
- Wybaczcie ale ja porywam swoją dziewczynę.
- A to niby dokąd? - spytałam.
- Zobaczysz.
Pożegnałam się z resztą , ubraliśmy sie i poszliśmy.
- Gdzie idziemy?
- Najpierw do Starbucks'a po mocną kawę.
- A później?
- Odebrać moje siostry ze szkoły.
- Ok.
Poszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy to samo co dwa dni temu. Szlismy za rękę w stronę podstawówki. Lou powiedział mi jak odróżnić swoje najmłodsze siostry. Najpierw podbiegły do nas brunetka i blondynka. Dosłownie rzuciły się na swojego brata.
- Cześć dziewczyny.
Lou mocno przytulił swoje siostry i pocałował.
- To jest Sophie moja dziewczyna.
- Cześć. - przywitały się.
- A to jest Lottie i Fizzy.
- Cześć dziewczyny.
Uścisnęlam dłonie obu. Po chwili dołączyly do nas bliźniaczki. Równierz rzuciły się na Lou.
- Cześć. - mocno je objąl. - To jest Sophie moja dziewczyna , a to Pheobe i Daisy.
Obie dziewczynki mnie uściskały. Kiedy szliśmy wzięly mnie za ręce. Louisowi pozostało tylko objąć Lottie i Fizzy. Daisy i Pheobe opowiadały mi co robiły w szkole. Te dziewczynki są niesamowite. Kiedy już byliśmy w rodzinnym domu Louisa wszystkie cztery nie opuszczały nas na krok.
- Czemu masz różowe włosy? - spytala mnie Lottie.
- Zawsze chciałam takie mieć dlatego pół roku temu się przefarbowałam.
- Fajnie. - zachwyciła się Fizzy.
Daisy wskoczyła mi na kolana , a Pheobe Louisowi. Jakieś pół godziny później zaczęliśmy grać w monopoly. Przed osiemnastą dziewczynki poszły odrabiać lekcje. Louis od razu wziąl mnie na kolana i zaczął całować.
- Masz wspaniałe siostry.
- Bardzo je kocham.
- Nie dziwię ci się.
Siedzieliśmy przytuleni do siebie dopóki nie przyszła mama Louisa.
_______________
Nowe bohaterki:
Lottie: 13 lat , Fizzy: 10 lat , Pheobe i Daisy: 8 lat.
No hej , mamy 12 rozdział. Dziękuję za liczbę wyświetleń i obserwatorów. Teraz liczę na 10 komentarzy , musimy jakoś znów zbierać tyle komentarzy co przed moją przerwą. Dziękuję ogółem za wszystkie wasze komentarze. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak one mnie podbudowują. Strasznie trudno jest dobrze napisać opowiadanie na tak trudny temat. Jak dla mnie średnio piszę , ale opinię pozostawiam wam. Do zobaczenia!