poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Czwóreczka ♥

   - Więc który to Louis? - spytała tuląc małą.
- Ten który leżał obok mnie.
- A co to za iskierka w oczach? - zaśmiała się.
- Okazał się jeszcze lepszy niż mi się wydawało.
- Dobrze , że jesteś szczęśliwa.
Opowiedziałam jej o dzisiejszym dniu. Śmiała się razem ze mną z wyczynów Louisa. Jednak po niedługim czasie musiała iść. Julie była głodna. Ułożyłam się na poduszce i zasnęłam. Byłam zwykłą dziewczyną której marzenie się spełniło chodź wiedzieli o nim tylko najbliżsi. Noc była spokojna. Nie budziłam się tylko spałam spokojnie. Rano nie było przy mnie mamy. Na fotelu siedział Louis.
- Lou co ty tu robisz? - spytałam przecierając oczy.
- Wygoniłem twoją mamę do wnuczki i obiecałem , że się tobą zajmę.
- No proszę. Ledwo mnie znasz , a ufasz na tyle , że zostajesz ze mną sam na sam na cały dzień.
- Dokładnie tak.
- Nie boisz się , że jestem psycho fanką? Że zabiję cię by żadna nie mogła cię mieć oprócz mnie?
- Zaczynam sie bać.
Zaśmiałam się. Miał przerażoną minę. Wybuchłam głośniejszym śmiechem.
- Żartowałam. Więc zamierzesz tu tak siedzieć?
- Tak.
- Chyba masz lepsze żeczy do roboty w tak piękną pogodę.
- Niby tak ale chciałem posiedzieć z tobą.
- To fajnie.
- Mogę? - wskazał część wolnego łóżka.
- Jasne.
Wcisnął się obok mnie , wyciągnął telefon z kieszeni i cyknął nam zdjęcie.
- Co robisz? - zaśmiałam się.
- Wrzucam nasze pierwsze zdjecie na TT.
- Czuję się zaszczycona.
Louis zachowywał się jakbysmy byli najlepszymi przyjaciółmi. Kto wie może nawet za takich nas uważał. To by było spełnienie moich marzeń bo wiem , że na nic więcej nie mogę liczyć.
- Przygotuj się na hejtowanie.
- Wyobrażam sobie.
- Podaj mi nazwę swojego TT.
Wzięlam od niego telefon i wstukałam swoją nazwę. Chwilę później kliknęłam follow przy swoim profilu. Liczba osób obserwujących mnie diametralnie wzrosła. Ku naszemu zdziwieniu pojawiły się pozytywne komentarze do zdjęcia. Typu: "Śliczna dziewczyna , Lou^^" , "Pasujecie do siebie" , "To twoja dziewczyna? Śliczna!". Oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Widzisz? Chodzimy ze sobą nie wiedząc o tym. A teraz podaj mi swojego laptopa i patrz.
Zrobiłam to o co poproslił. Włączył laptopa i wszedł na pierwszy lepszy portal plotkarski. W moje oczy rzuciło się nasze zdjecie i nagłówek: "Nowa dziewczyna Louisa Tomlinsona".
- "Louis Tomlinson przed chwilą wrzucił na swoje oficjalne konto na twitterze zdjęcie z tajemniczą dziewczyną. Doszło do nas , że to nowa dziewczyna Lou. Życzymy szczęścia". - przeczytał na głos.
Zabrałam od niego laptopa i odłożyłam go na parapet.
- Wymyśl coś lepszego niż internet. - zwróciłam się do niego.
- Wcale nie zamierzałem buszować po internecie.
- W takim razie jakie masz plany?
- Zabieram cię na powietrze.
- Przykro mi nie mam siły żeby chodzić.
- Zaniosę cię.
- Lekarz się na to nie zgodzi.
- Jest jak najbardziej za.
- Czyli przegrałam.
- Owszem.
Zszedł z łóżka , odkrył mnie i wziął na ręce. Złapałam się go mocno. Nawet nie wie jak marzyłam żeby poczuć ciepłe promienie słońca na ciele. Wyszliśmy z sali i ruszyliśmy długim korytarzem. W zasadzie to Louis ruszył.

_______________

Dziewczyny bardzo miło mnie zaskoczyłyście. Spodziewałam się , że ciężko będzie wam zebrać 7 komentarzy , a tu patrzę i 13. WOW. Pod tym rozdziałem spodziewam się 10. Bardzo wam dziękuję za miłe słowa. Jesteście niesamowite.

niedziela, 29 kwietnia 2012

Trójeczka ♥

   Kolejne dwa dni wyglądały tak samo. Pewnie dlatego , że cały czas spałam. Czułam się coraz gorzej. Mama i Dave który wrócił już z Paryża nie opuszczali mnie na krok. Dave podtrzymywał mamę na duchu. ój starszy idealny braciszek. Jednak trzeciego dnia obudziłam się z nową energią. Wygoniłam mamę i Dave'a do domu , a zastąpiła ich Isabel z Julie.
- Cieszę się , że czujesz się lepiej Sophie.
Kołysałam moja kruszynkę która patrzyła na mnie swoimi głęboko niebieskimi oczkami. Uniosłam wzrok na Isabel i uśmiechnęłam się do niej.
- Oczy ma po tobie. - szepnęła.
- Ona ma ładniejsze.
Mała zaczęła się do mnie uśmiechać. Zadzwonił telefon Isabel. Po krótkiej rozmowie róciła do sali.
- Sophie proszę wyświadcz mi przysługę.
Wiedziałam , że chce zostawić ze mną Juile i ucieszyło mnie to.
- Leć. - zwróciłam się do niej.
- Coże Sophie dziękuję. Wiem , że jestem najgorszą bratową na świecie. Przepraszam. Będę za dwie godzinki.
- Nie histeryzuj tylko już idź.
Porzegnała się ze mną , Julie i poszła. Wiedział , że Isabel nie zostawiłaby ze mną Julie gdyby to nie było konieczne. Julie zasnęła na moich rękach. Obserwowałam jak słodko śpi kiedy drzwi do sali się otworzyły. Najpierw myślałam , że Isabel się rozmyśliła ale wtedy zobaczyłam ucieszonego Louisa.
- Cześć. - powiedziałam półszeptem.
- Cześć. Przeszkadzam? - wskazał ruchem głowy śpiącą Julie.
- Nie.
Usiadł przy łóżku i popatrzył na małą.
- Co to za księżniczka?
- To jest Julie. Moja chrześnica.
- Ma twoje oczy.
Zaśmiałam się. Żeby słyszeć to samo od dwóch osób to musi być prawda.
- Co cię tu sprowadza Lou?
- Wpadliśmy z chłopaki odwiedzić chore dzieci.
- Więc co robisz u mnie?
- Doszedłem do wniosku , że muszę odwiedzić nową koleżankę.
Julie poruszyła się niespokojnie. Otworzyła swoje malutkie oczka i uśmiechnęła się do mnie. Polożyłam ją przodem do Louisa który zaczął robić do niej głupie miny. Wziął ją na ręce , zaczął nosić po całej sali , śpiewać jej i bawić się z nią. Tak ją wymęczył , że gdy usiadł od razu zasnęła na jego rękach.
- Zrób mi zdjęcie. - poprosił podając telefon.
Cynęłam fotkę szczerzącemu się Louisowi i śpiącej Juls i oddałam telefon właścicielowi.
- Wiesz Sophie widzimy się drugi raz , a ja cię tak bardzo lubię.
- Pół roku temu gdybym to usłyszała od ciebie skakałabym po wszystkich meblach. Jednak dzisiaj nie mam na to siły.
- Ale się cieszysz? I lubiesz mnie prawda?
- Cieszę się bardzo i tak samo bardzo cię lubię.
- To fajnie.
Wyszczerzył się i wyglądał tak zabawnie , że musiałam się roześmiać.
- Zawsze byłam ciekawa jak to jest stać na scenie kiedy słucha cię tyle ludzi i wiesz , że każdy z nich zapamięta tę chwilę na wieki.
W jego oczach pojawił się błysk , a na twarzy pojawił się zniewalający uśmiech. Kiedy opowiadał mi o tym co czuje wtedy , jak to jest i jak wiele to dla nich znaczy słuchałam jak zaczarowana. On również się tak zachowywał. Co chwilę śmialiśmy się z ich zabawnych historii. Przygód które przydażyły im się na scenie. W tym czasie Julie wróciła do mnie na ręce i słuchała razem ze mną. Wygłupy Lou rozbawił mnie do łez. Dawno się tak świetnie nie czułam. Opadł obok mnie na łóżko i zaczął coś gestykulować rękoma. Wtedy do sali weszła reszta One Direction.
- Lou szukamy cię po całym szpitalu! - wrzasnął Harry.
- Ciii! - zróciliśmy się do niego oboje.
Wtedy rozległ się płacz Juls. Oboje z Louisem jakby na zawolanie zaczęliśmy śpiewać tą samą kołysankę.
- Chłopcy poznajcie Sophie. - wskazał na mnie. - I Julie.
- Cześć. - przywitali się. - A Julie to...? - spytali niepewnie.
Roześmiałam się. Myśleli , że Juls jest moją córeczką.
- Julie to moja chrześnica. - zwróciłam się do nich.
Niall usiadł na fotrlu biorąc ode mnie małą. Biedna Julie. Wszyscy ją dzisiaj wymęczą.
- Sophie jest naszą fanką i wiadomo czemu tutaj jest. - powiedział niepewnie Louis spoglądając na mnie.
- Mam nieoperacyjnego raka mózgu. Prościej guza. - wytłumaczyłam.
- Lou dużo o tobie mówił. - powiedział Zayn.
- Mówił nam , że wierzysz w cuda dzięki naszej muzyce. - dodał Liam.
Niall kołysał Julie , a gdy chodź na chwilę otworzyła oczy lub jęknęła śpiewał jej piosenkę Barneya i przyjaciół.
- Tak , to prawda.
Wtedy do sali weszła Isabel.
- Chłopcy to jest mama Juls.
Isabel uśmiechnęla się do nich ale najbardziej do Niall'a który tak bardzo troszczył się o małą.
- Sophie przepraszam , że nie było mnie tak długo.
- Spokojnie. Jak widzisz Julie miała dużo nianiek.
Louis wyszczerzył się do niej i dodał z dumą.
- Ale ja byłem najlepszą.
- Napewno nie lepszą niż ciocia. - dodałam.
- Wiecie co my chyba musimy już iść. - odezwał się Harry.
- Tak. Nie chcemy cię męczyć poza tym na pewno chcesz pobyć z siostrą. - dodał Liam.
- Bratową. - powiedziałyśmy równocześnie ze śmiechem.
- No tak. Wpadniemy tu jeszcze nie raz. - dodał Zayn.
Louis pocałował mnie w policzek , a reszta przytuliła mnie moco. Niall niechętnie oddał Julie , Isabel. Kiedy chłopcy wyszli Isabel zajęla miejsce Niall'a.

_______________

Dziewczyny jesteście niesamowite. Dodałam wpis przed 13 i już 3,5h później pięć komentarzy. Coś nieprawdopodobnego. Miło mi czytać wasze komentarze i każde biorę sobie głęboko do serca. Teraz liczę na 7 komentarzy trzeba podwyżyć poprzeczkę jeśli pojawią się dzisiaj dodam kolejny jutro po południu lub pod wieczór.

Dwójeczka ♥

   Pożegnałam się z Julie i Isabel i zostałam sama. Nie balam się samotności ani śmierci. Było już późno. Osunęłam się na poduszkę i zasnęłam. Mama zawsze bała się gdy zasypiałam. Bała się , że już się nie obudzę , a ja zawsze zasypiałam z nadzieją na lepsze jutro. Rano obudziły mnie promienie słońca i czyjaś cicha rozmowa. Otworzyłam oczy i stwierdziłam , że dalej śnię bo moim oczom ukazała się uśmiechnięta japa Tommo.
- Sophie jak się czujesz? - usłyszałam ciepły głos Pani Irene.
Czyli jednak nie spię. Uniosłam się lekko i podwyrzyłam tył łóżka.
- Dobrze.
Uśmiechnęłam się chodź wcale się dobrze nie czułam. Bolały mnie wszystkie kości.
- Sophie wiem , że tak nie jest. Wiem kiedy dobrze się czujesz , a kiedy nie.
- Rozszyfrowała mnie Pani.
- Co cię boli?
- Kości ale to nic.
- Pójdę po lekarza.
- Nie trzeba. Naprawdę.
Louis odchrząknął , a Pani Irene jakby nagle sobie o nim przypomniała. Przecież o nim nie da się zapomnieć.
- No tak Sophie poznaj Louisa Tomlinsona.
- Cześć. - posłałam mu uśmiech. Jestem Sophie.
Uścisnął dłoń którą do niego wyciągnęłam.
- Louis chciał cię poznać po tym jak dowiedział się , że wolisz żeby marzenia innych się spełniły i nie dajesz szansy spełnić swojego.
Nie wierzeę. Louis Tomlinson chciał mnie poznać.
- Zostawię was samych.
Kiedy Irene wyszła Louis usiadł obok mnie na łóżku.
- Czemu nie chcesz spełnić swoich marzeń?
- Jedno z nich właśnie się spełniło. - szepnęłam.
Po moim policzku spłynęła łza którą Louis wytarł prawie natychmiast.
- Naprawdę chciałaś mnie poznać?
Kiwnęłam twierdząco głową.
- Wasze piosenki sprawiają , że wierzę w cuda.
Tommo zaniemówił. W jego cudownych oczach zakręciło się pare łez. Po chwili mnie przytulił i zatrząśł się od płaczu. U mnie to również wywołało łzy.
- Jeszcze nigdy nie spotkałem osoby z taką wiarą. Jestes niesamowita.
- Wy jesteście niesamowici. Mam ją dzięki wam.
W ramionach Louisa czułam się bezpiecznie. Nagle Lou zdjął bransoletkę ze swojego nadgarstka i zapiął ją na moim.
- Żeby wiara cię nie opuściła.
- Dziękuję.
Do sali weszła pielęgniarka.
- Cześć Sophie. - zwróciła się do mnie , a później do Louisa. - Musi Pan opuścić salę.
- Oczywiście. Do zobaczenia Sophie.
Jego ciepłe wargi musnęły mój policzek.
- Pa.
Pielęgniarka którą była Ella podała mi leki , a później pomogła mi z poranną toaletą.

***
Kiedy do sali weszła mama ja patrzyłam w okno gładząc bransoletkę od Lou.
- Cześć kochanie. - przywitała się ze mną.
- Cześć mamo. O wiele lepiej wyglądasz.
- Jak się dziś czujesz Sophie?
- Dobrze.
Uśmiechnęłam się do niej bo tego właśnie potrzebowała.
- Śliczna bransoletka. Od kogo ją dostałaś?
- Nie uwierzysz mi ale od Louisa Tomlinsona.
Po jej oczach widziałam , że mi wierzy. Po policzkach spłynęło jej parę łez.
- Kochanie tak się cieszę , że twoje marzenie się spełniło.
Opowiedziałam jej o spotkaniu z moim bogiem seksu. Mama nalegała żebym się przespała więc to zrobiłam. Tak naprawdę odwróciłam się do okna i zaczęłam marzyć jak zawsze przed snem. Spotkanie z Louisem dodało mi więcej sił i wolę walki. Kiedy się obudziłam przy moim łóżku siedział tata.
- Cześć maleńka.
- Cześć tato.
Tata cmoknąl mnie w policzek. W sali nie było mamy. Gdy tata przychodził nigdy nie pytał jak się czuję. Wiedział , że nie lubię tych pytań. Zawsze wtedy graliśmy w karty lub nawet gry planszowe. Dziś jednak nie miałam na to siły.
- Sophie prześpij się. Widzę , że nie masz siły. Ja tu posiedzę.
Byłam wdzieczna za wyrozumiałość taty. Nie wpadał do mnie za często przez jego wymagającą pracę. Kiedy jednak przyjeżdżał do mnie był najlepszy na świecie. Od jakiegoś tygodnia nie opuszczałam sali bo nie miałam na to siły.
_______________

No i jest i 2 rozdział. Pod ostatnim widziałam 7 komentarzy za co bardzo mi miło ale ze swoich źródeł wiem , że jedna osoba dodała 3. Cóż trochę niefajnie. Mam nadzieję , że wasze opinie są szczere i naprawdę chce wam się czytać to opowiadanie bo poświęciłam mu naprawdę wiele serca. To opowiadanie jest jedyne jakie publikuję. Cóż kolejny dodam jak zobaczę 5 komentarzy

czwartek, 26 kwietnia 2012

Jedyneczka ♥

   Leżę na szpitalnym łóżku z laptopem na kolanach. Przeglądam zdjęcia chłopców z One Direction z trasy koncertowej. Na każdym zdjęciu są uśmiechnięci , szczęśliwi i pełni pasji powiązanej z miłością.
- Sophie proszę nie katuj się już tym. - zwróciła się do mnie mama która właśnie się przebudziła.
- To mi sprawia przyjemność mamo. Widząc ich szczęśliwych sama staję się szczęśliwa.
Każdego ranka na poduszczce leżało więcej moich różowych włosów. Kłębki na szczotce stawały się coraz większe. Tak mam 18 lat i jestem chora na raka. Wiele osób z mojej rodziny uwarza , że to niesprawiedliwe ale ja twierdzę inaczej. W życiu wszystko dzieje się z jakiegoś określonego powodu. W końcu po coś zachorowałam. Może gdy umrę ja na świat przyjdzie ktoś wyjątkowy. Może moja śmierć uświadomi coś ludziom. Nic nie dzieje się bez przyczyny.
- Kochanie musisz odpoczywać.
- Nie jestem zmęczona mamo.
- Sophie pamiętaj , że twoje zdrowie jest najważniejsze.
- Mamo dobrze wiesz jakie mam zdanie na ten temat.
Po jej policzku spłynęło pare łez. Była taka zmęczona. Próbowała udawać , że wszystko jest dobrze ale wiedziałam , że jest jej ciężko.
- Mamo możesz mi pomóc?
- Oczywiście. Powiedz tylko w czym.
- Poczuję się lepiej jeśli pójdziesz do domu , pożądnie się wyśpisz i pobędziesz ze swoją wnuczką.
Mam starszego brata Dave'a. On i jego żona Isabel zostali pół roku temu rodzicami. Wtedy również wykryto u mnie raka. Dave i Isabel dbają o mnie i odwiedzają mnie często. Czasem zabierają ze sobą małą Julie w której jestem po prostu zakochana. Wszyscy proszą mnie jednak żebym przestała marzyć o chłopcach z One Direction. Jednak ja marzę tylko o jednym. Mianowicie o Louisie Tomlinsonie.
- Nie zostawię cię samej.
- Mamo jesteś zmęczona. Proszę odpocznij.
Odstawiłam laptopa na parapet okna. W sali leżałam sama. Rodzice wynajęli prywatną salę. Nie chcieli żebym męczyła się czyimś towarzystwem. Chcieli również siedzieć ze mną bez ograniczeń.
- Zaraz i tak przyjdzie do mnie Isabel.
Końciki jej ust wykrzywiły się w grymasie. Pocałowała mnie w czoło i wyszła niechętnie. Spojrzałam w okno. Pogoda była piękna. Chciałabym poczuć na swojej skórze promienie ciepłego słońca. Wiem , że jeszcze nie raz je poczuję bo nie przestaję wierzyć. Drzwi do sali się otworzyły. Myślałam , że to Isabel ale to była Pani Irene. Uśmiechała się do mnie. W ręce trzymała dobrze mi znane plastikowe opakowanie.
- Dzień dobry Sophie. - przywitała się siadając przy moim łóżku.
- Dzień dobry.
Uśmiechnęłam się do niej. Na mojej szafce postawiła owe opakowanie.
- Nie musiała Pani ich znów kupować.
- Ależ Sophie to dla mnie przyjemność. Jak się dziś czujesz?
- Wie Pani , że lepiej.
- Mów mi proszę po imieniu.
- Wolę zwracać się do Pani z szacunkiem.
- W takim razie mów do mnie ciociu.
- No dobrze.
- Widzisz Sophie mam do ciebie prośbę.
Irene jest założycielką fundacji "Uwierz w marzenia". Spełniła marzenia wielu dzieci i nastolatków. Od miesiąca próbuje dowiedzieć się o czym ja marzę.
- Domyślam się o co chodzi.
- Sophie proszę zdradź mi swoje marzenie.
- Widzisz ciociu moje marzenia nie muszą sie spełnić. Lepiej żeby spełniły się dziecią które leżą na tym oddziele razem ze mną.
- Och Sophie czemu nie możesz myśleć chodź raz o sobie.
- Nie lubię tego.
- Spełniłam marzenia praktycznie wszystkim dzieciom z tego szpiala. Zostałaś mi tylko ty i dzieci nad których marzeń spełnieniem pracuję.
- W takim razie porozmawiamy kiedy skończysz.
Poczęstowałam Irene żelkami które zawsze mi kupuje. Jak zwykle wyszła zrezygnowana. Podziwiam ją za to , że jest wytrwała i dąży do spełnienia tego czego chce. Niedługo po niej przyszła Isabel z Julie. Udało mi się przekonać bratową żeby dala mi malutką na ręce. Julie sobie spokojnie spała. Oddychała równym tempem i śniła pewnie o konikach lub czymś bardziej dziecięcym.
- Jak się dziś czujesz Sophie? - spytała Isabel.
- Dobrze. Naprawdę dobrze. Od dłuższego czasu się tak nie czułam.
- Och Sophie nawet wyglądasz lepiej.
W jej oku zakręciła się łezka która spłynęła po gładkim policzku Isabel.
- Nie płacz Isabel. Obie wiemy , że wszystko będzie dobrze.
Julie trochę się przebudziła. Wyśpiewałam jej kołysankę i znów zasnęła. Widząc jak Julie śpi uświadamialam sobie , że przed nią całe życie i wrazie czego będę nad nią zawsze czówać. W końcu to moja chrześnica.
- Jak tam Dave? Dawno go nie bylo.
- Dave jest w Paryżu w delegacji. Obiecał , że gdy wróci przyjdzie do ciebie.
- Musi. W koncu kiedyś obiecał , że gdy będzie w Paryżu kupi mi mini wieżę Eiffla.
Isabel mimowolnie się uśmiechnęła. oboje z Dave'em byli tacy młodzi. Mieli zaledwie po 22 lata , a tak bardzo się kochali. Dokładnie tak jak mama z tatą. Po jakiejś godzinie Isabel musiała już iść. Julie bardzo płakała ale kolejna moja kołysanka ją uspokoiła.
- Nie wiem jak ty to robisz Sophie. Ja śpiewam jej to samo , a płacze jeszcze bardziej.
- Jeśli nie jesteś spokojna ona to wyczuje.
- Będziesz wspaniałą matką.
- Miejmy nadzieje.
_______________

No więc na sam początek wypada się przywitać. Tak więc siemanko. Coś mnie natchnęło żeby napisać to opowiadanie chodź nie jest ono moim pierwszym. Jeśli się wam podoba zostawcie jakiś ślad po sobie najlepiej w postaci komentarza :) Oczywiście przepraszam za błędy ale piszę to opowiadanie w WordPad'zie który oczywiście nie podkreśla błędów ;/

środa, 25 kwietnia 2012

Bohaterowie & Prolog.

Prolog:
Gdy postawiono mi diagnozę wiedziałam , że moje życie się zmieni.
Rak. Choroba która dotyka wielu ludzi.
Starych lub młodych tak jak ja. Mam 18 lat i choruję na raka mózgu.
Chemia przestała działać , a moje dni wyglądają tak samo.
Jestem zamknięta w czterech szpitalnych ścianach.
Mam marzenia w które nie przestaję wierzyć.
To dla Louisa Tomlinsona chcę wyzdrowieć.
Wierzę z całych sił , że wyzdrowieję i będę szczęśliwa.
Co z tego , że kocham wielką gwiazdę popu. 
Ale właśnie ta gwiazda i jego czterej przyjaciele sprawiają , że wierze.

Bohaterowie:
Sophie Dixon. Główna bohaterka [18 lat]. Jest chora na raka również jest wielką fanką One Direction i dzięki ich muzyce wierzy w cuda.










Dave , Isabel i Julie Dixon. Brat , bratowa i bratanica Sophie. Wspierają dziewczynę w chorobie i troszczą się o nią.









Eva i Andy Dixon. Rodzice Dave'a i Sophie. Są bardzo przygnębieni chorobą córki.















Zespół One Direction. Louis Tomlinson [21lat] , Liam Payne [19 lat] , Zayn Malik [19 lat] , Niall Horan [19 lat] , Harry Styles [18 lat]. Biorą udział w akcji fundacji "Uwierz w marzenia"












Irene Scott [55 lat]. Dyrektorka i główny założyciel fundacji "Uwierz w marzenia". Spełnia marzenia osób chorych na raka , głównie dzieci do 19 roku życia.